wtorek, 11 czerwca 2013

o bezrobociu, oszustach i motywacji zawodowej

Był Ktoś z Was bezrobotny??
Ja jestem bezrobotna od 2011 roku. Właściwie nigdy nie pracowałam na pełnym etacie, na stałe.
Kończę za 3 tygodnie staż i od dwóch miesięcy intensywnie szukam pracy.
I opowiem Wam jak to jest.
Po pierwsze - cel. Dla mnie to najtrudniejsze. Nie do końca wiem co chce robić. Albo lepiej - wiem ale nie mam na to szans. Mam 3 konkretne pomysły. To są moje marzenia, ideały, wyobrażenia. Ale nie umiem ich zrealizować. I teraz staje przed wyborem - dążyć za wszelką cenę i ze wszystkich sił i możliwości do realizacji marzeń krok po kroku? Czy może uczepić się jakiejś pracy która da mi dwie proste rzeczy: umowa o prace zgodna z kodeksem pracy i stałe zarobki, upragnioną najniższą krajową, wpływającą co miesiąc na konto.  Żałosne?? Ktoś mógłby powiedzieć bez mrugnięcia okiem że nie ma się nad czym zastanawiać, że tylko pierwsza opcja wchodzi w grę. Czy na pewno w naszych polskich realiach można być na tyle egoistycznym żeby zrzucić całą odpowiedzialność finansową za rodzinę na męża, a samemu swobodnie się rozwijać i realizować własne marzenia zawodowe? Ha! i skąd wziąć na to pieniądze...?
Po drugie - sieć kontaktów. Chyba wszyscy, którzy mnie skądś kojarzą wiedzą że poszukuję pracy i mniej więcej co umiem. Niestety nie mam znajomości wśród pracodawców i na tym można by zakończyć pkt 2 wywodu. Moje znajomości ograniczają się do podrzucanych ofert typu MLM lub po prostu ciepłego słowa "powodzenia"!
Po trzecie - wyszukiwanie ofert w prasie, internecie, urzędach pracy itp. Na początku bez specjalnej selekcji wysyłałam CV gdzie się tylko dało. Spotykałam się z rekruterami tak często że już automatycznie odpowiadałam na standardowe pytania typu "opowiedz o sobie", "plusy i minusy", "gdzie się widzisz za 5 lat". Po polsku i po angielsku. I powiem Wam, że co druga firma to oszuści pod jakimś względem. Przykłady:
Ogłoszenia typu - opiekun klienta, doradca klienta, podróżnik sprzedaży - to zwykłe akwizytorstwo w terenie lub telemarketing.
Praca biurowa to prawie nigdy nie jest praca biurowa. Zwłaszcza jeśli głównym kryterium przy wyborze kandydatów jest aparycja i/lub czynne prawo jazdy.
Jeśli podczas telefonicznego zaproszenia na rozmowę, rozmówca nie potrafi podać nazwy firmy, adresu, ogólnych warunków pracy, nazwy stanowiska - nie warto tracić czasu. Najczęściej jest to akwizytorstwo lub telemarketing, lub firma która zmienia nazwę co kilka miesięcy bo ma problemy bądź z prawem lub kontrahentami bądź finansowe.
Umowa o dzieło i płaca w przyszłym roku? To jeszcze nic.. Asystentka prezesa. Służbowy telefon, samochód, laptop i pobory rzędy 4 tys zł na początek. Jest haczyk - do obowiązków pracownika będzie należał dyskretny seks w biurze z żonatym szefem. Pomijając kwestie moralne, wiadomo, że za parę miesięcy pan prezes poszuka sobie nowej asystentki a Ty zostaniesz bez pracy, bez referencji i bez szacunku do samej siebie.
Jeśli wreszcie zaprosi mnie na spotkanie jakaś porządna firma, z porządną ofertą pracy na pełny etat, na ciekawe stanowisko... Jadę. Świetnie przygotowana, nienagannie ubrana, z dopracowanym w każdym szczególe CV i Listem motywacyjnym, pewna siebie jak nigdy dotąd.. A tam, pod drzwiami czeka jakieś 50 osób świetnie przygotowanych, nienagannie ubranych, z dopracowanym w każdym szczególe CV i listem motywacyjnym, pewnych siebie jak nigdy dotąd.
Jeszcze jedna sprawa. Na wakacjach między studiami pracowałam za granicą w 4-gwiazdkowym hotelu jako pokojówka. Ta praca przynosiła mi satysfakcję, mam dobre referencję, chciałam spróbować w Polsce. Ale mam za wysokie wykształcenie i omg! Mimo, że otwarcie mówię, że nie potrzebuje kokosów, że interesuje mnie tylko stabilna praca na etacie i że nie ucieknę za dwa miesiące bo mam rodzinę, dziecko jestem poważnym człowiekiem.
I co ja mam robić? Płakać i narzekać zawsze można. Można też posłuchać ludzi sukcesu.

Jak już będę miała jakąś puentę do tego posta dam znać :D


"Pozostań nienasycony. Pozostań nierozsądny."