Bogata nigdy nie byłam, nie jestem i na razie się nie zanosi żebym miała być. Ale nawet gdybym miała kasy jak lodu i nie musiała przejmować się wydatkami to i tak kupowałabym rzeczy używane.Z kilku powodów.
Po pierwsze i najbardziej oczywiste - to ogromna oszczędność pieniędzy. Najczęściej takie towary są nieporównywalnie tańsze, nie mówię tutaj o 50% nazwijmy to "upuście" ale o banknocie 10zł kontra 200zł lub coś w tym stylu.
Po drugie, mieć coś po kimś to dobre dla środowiska (nie mylić z ekologią, czyli współoddziaływaniem organizmów - nikt dziś nie rozumie tego pojęcia). Globalnie rzecz biorąc możliwe, że dzięki temu mniej rzeczy zostanie wyprodukowanych, mniej w konsekwencji trafi na śmietnik itd.
Po trzecie, często okazuje się że nowa rzecz jest do niczego przy wypróbowanej przez kogoś używanej.

Najprostszym przykładem są oczywiście second handy czyli na ludzki pospolite szmateksy. Narodziło się tego ostatnio od cholery, a i dobrze. Bardzo lubię zakupy w takich miejscach. Jak wychodzę jestem lekko zmęczona ale mam powiedzmy 5 rzeczy, które są oryginalne, na pewno mi się nie skurczą ani nie zmechacą po pierwszym praniu, no i oczywiście w kasie zostawiłam kwotę, za którą w normalnym sklepie nie kupiłabym pewnie jednego paska do spodni :) Ostatnio wynajduję "na szmatach" śpioszki dla malucha - śliczne, jak nowe, za 2, 3, 4 zł...
Ale nie tylko ciucholandy królują w świecie "z drugiej ręki". Jest wiele stron internetowych, często lokalnych, na których ludzie wrzucają ogłoszenia typu "sprzedam tanio". Jest też poczciwe allegro, ale ja lubię mieć możliwość obejrzenia towaru przed zapłatą dlatego zdecydowanie preferuję takie lokalne ogłoszenia. Właściwie wszelkie większe zakupy w naszym domu zaczynamy od przeglądnięcia ofert używanych rzeczy. Ostatnio kupiliśmy wózek dla dzidziusia, po jednym dziecku, najnowszej generacji z wszystkimi bajerami. Za identyczny w sklepie dalibyśmy ponad dwa razy tyle co za ten już nasz :)
Fajnie jest też się powymieniać znudzonymi rzeczami z innymi. Wiem, że są takie akcje teraz dość rozpowszechnione ale jeszcze nie korzystałam z tego typu nabywania towarów. Ale czy takie wymiany np. zabawek czy ciuszków z których dzieci wyrosły nie jest odnowieniem starych nawyków naszym mam i babć?
Bardzo przyjemnie jest coś starego dostać. My mamy łóżeczko od Cioci. Odmalowane wygląda przepięknie, a to że pochodzi ze strychu, a nie ze sklepu w galerii na przekór konsumpcyjnemu światu po prostu mnie cieszy.
Oczywiście kupowanie rzeczy używanych ma też swoje minusy i powinno mieć jakieś granice. Jak patrze w szmateksie na te hieny walczące o jednego buta i łamiące sobie nawzajem tipsy to myślę "weź się ogarnij". Albo całe wory ciuchów, które sąsiadka znosi do domu każdego niemal dnia - to już nałóg. Są też sytuacje jak nasza, w której do ceny naszego samochodu trzeba było dodać koszty naprawy. Ale było nas stać! A na auto z salonu jeszcze nie... Dlatego polecam takie zakupy. Z głową, ale polecam!