piątek, 29 lipca 2011

o gratach, które trzeba spakować i rozpakować...

Przeprowadzka trwa. To bardzo intensywne trwanie jest...
Nie mam pojęcia jak mogliśmy na 20m2 zmieścić tyle gratów?! Mam nadzieje, że ta przeprowadzkowa ciężarówka jest wystarczająco duża i wystarczy jeden kurs. 
Boshe! a od jutra rozpakowywanie...
Odezwę się jak już będę miała to z głowy. Może to potrwać z tydzień. Ale warto :) jak tlenu potrzebuję nowej przestrzeni życiowej. Szerszej niż 20m2.
Miłego weekendu! 

wtorek, 26 lipca 2011

o powieściach z tajemnicą

Uwaga! Teraz będę polecać :) 
Polecam dwie rzeczy - stronę http://lubimyczytac.pl/ oraz powieści Carlosa Ruiz Zafón'a.

Strona lubimyczytac.pl to taka internetowa biblioteczka. Można się na niej dzielić opiniami na temat książek, które przeczytaliśmy, sprawdzić co inni o nich sądzą, znaleźć coś nowego dla siebie i poczytać czy warto to czytać. Są tez informacje o autorach, książkowych nowościach na rynku i różne konkursy.

Na tej własnie stronie odkryłam niesamowitego pisarza, którego trzy powieści już połknęłam niemalże na raz! 
C.R. Zafón to hiszpański pisarz i dziennikarz obecnie mieszkający w Los Angeles. Ale w jego książkach tłem dla niesamowitych historii jest Hiszpania. Dzięki niemu byłam już dwa razy w Barcelonie, a przyrzekłam sama sobie, że pojadę tam NAPRAWDĘ kiedyś w życiu (przy najbliższej okazji :). 



"Cień wiatru to pierwsza pozycja, po która sięgnęłam. Wciągająca, zawiła opowieść, od pierwszej do ostatniej strony. Wspaniałe postacie i ich niebanalne historie. Miłość i nienawiść w swych najmocniejszych odsłonach. Czytając odkrywa się powoli tajemnicę i w chwili, kiedy zdaje się już pewien wątek rozjaśniać, dochodzą nowe zaskakujące fakty, które odrzucają rozjaśnienie czytelnika. Potem przyszedł czas na "Marinę" i "Księcia mgły". Nie zawiodłam się, a teraz czekam na kolejny tytuł. W mojej bibliotece jestem w końcu pierwsza na liście oczekujących!

sobota, 23 lipca 2011

o rzeczach z drugiej ręki

Bogata nigdy nie byłam, nie jestem i na razie się nie zanosi żebym miała być. Ale nawet gdybym miała kasy jak lodu i nie musiała przejmować się wydatkami to i tak kupowałabym rzeczy używane.Z kilku powodów.
Po pierwsze i najbardziej oczywiste - to ogromna oszczędność pieniędzy. Najczęściej takie towary są nieporównywalnie tańsze, nie mówię tutaj o 50% nazwijmy to "upuście" ale o banknocie 10zł kontra 200zł lub coś w tym stylu.
Po drugie, mieć coś po kimś to dobre dla środowiska (nie mylić z ekologią, czyli współoddziaływaniem organizmów - nikt dziś nie rozumie tego pojęcia). Globalnie rzecz biorąc możliwe, że dzięki temu mniej rzeczy zostanie wyprodukowanych, mniej w konsekwencji trafi na śmietnik itd.
Po trzecie, często okazuje się że nowa rzecz jest do niczego przy wypróbowanej przez kogoś używanej.

Najprostszym przykładem są oczywiście second handy czyli na ludzki pospolite szmateksy. Narodziło się tego ostatnio od cholery, a i dobrze. Bardzo lubię zakupy w takich miejscach. Jak wychodzę jestem lekko zmęczona ale mam powiedzmy 5 rzeczy, które są oryginalne, na pewno mi się nie skurczą ani nie zmechacą po pierwszym praniu, no i oczywiście w kasie zostawiłam kwotę, za którą w normalnym sklepie nie kupiłabym pewnie jednego paska do spodni :) Ostatnio wynajduję "na szmatach" śpioszki dla malucha - śliczne, jak nowe, za 2, 3, 4 zł...

Ale nie tylko ciucholandy królują w świecie "z drugiej ręki". Jest wiele stron internetowych, często lokalnych, na których ludzie wrzucają ogłoszenia typu "sprzedam tanio". Jest też poczciwe allegro, ale ja lubię mieć możliwość obejrzenia towaru przed zapłatą dlatego zdecydowanie preferuję takie lokalne ogłoszenia. Właściwie wszelkie większe  zakupy w naszym domu zaczynamy od przeglądnięcia ofert używanych rzeczy. Ostatnio kupiliśmy wózek dla dzidziusia, po jednym dziecku, najnowszej generacji z wszystkimi bajerami. Za identyczny w sklepie dalibyśmy ponad dwa razy tyle co za ten już nasz :)
Fajnie jest też się powymieniać znudzonymi rzeczami z innymi. Wiem, że są takie akcje teraz dość rozpowszechnione ale jeszcze nie korzystałam z tego typu nabywania towarów. Ale czy takie wymiany np. zabawek czy ciuszków z których dzieci wyrosły nie jest odnowieniem starych nawyków naszym mam i babć?
Bardzo przyjemnie jest coś starego dostać. My mamy łóżeczko od Cioci. Odmalowane wygląda przepięknie, a to że pochodzi ze strychu, a nie ze sklepu w galerii na przekór konsumpcyjnemu światu po prostu mnie cieszy.

Oczywiście kupowanie rzeczy używanych ma też swoje minusy i powinno mieć jakieś granice. Jak patrze w szmateksie na te hieny walczące o jednego buta i łamiące sobie nawzajem tipsy to myślę "weź się ogarnij". Albo całe wory ciuchów, które sąsiadka znosi do domu każdego niemal dnia - to już nałóg.  Są też sytuacje jak nasza, w której do ceny naszego samochodu trzeba było dodać koszty naprawy. Ale było nas stać! A na auto z salonu jeszcze nie... Dlatego polecam takie zakupy. Z głową, ale polecam!

wtorek, 19 lipca 2011

o hormonach, brzucholu i przeprowadzce

Na wstępie dziękuję wszystkim za gratulacje :)
Hormony, hormony, hormony! Ach...jak wspaniale jest móc wszystko nimi tłumaczyć. Zalanie się łzami bez powodu, tupanie nogami i trzaskanie drzwiami. Taa, jestem okrutna.... A mój M bardzo wyrozumiały.
Czuję sie juz dużo lepiej od kiedy minęły nudności i ból głowy. Cieszę sie stanem błogosławionym i zaczytuje w "poradnikach młodych rodziców". Brzuchol mi wyłazi, powoli przestaje go chować, a zaczynam z dumą eksponować :) Nie mogę się doczekać kolejnych wizyt u gina, a dokładniej nowych zdjęć usg..i chciałabym już znac płeć dzidziusia. Ciężko sie mówi do niego per dzidziuś. Tak wiem, że faktycznie mały słyszy od 7-go misiąca ale trzeba się przyzwyczajać do rozmowy z "brzuchem". Na początku wydawało mi sie to śmieszne, teraz łapie się, że chodząc sama po domu śpiewam piosenki "fasolek"... tak możecie się śmiać.
Mamy już podstawowe rzeczy dla małego typu wózek, łóżeczko itp. Z ciuszkami na razie przystopowałam...no bo bez przesady :) Ale szkołę rodzenia zaczynam niedługo. Tzn zaczynamy razem z M.
A poza tym to się przeprowadzamy! Uff...w tej kawalerce dostaje już klaustrofobii. Kupiliśmy wielkie małżeńskie łoże. Na razie czeka na chrzest bojowy...nie możemy sie doczekać hehe Od nocy poślubnej śpimy na wersalce. Teraz będzie prawie jak w tym hotelu tylko raczej nikt nam nie ułoży serca z kwiatków na pościeli, a może... Ostatnio coś dużo myślę o tym łóżku. To też mogę zwalić na hormony :)
Jeszcze tylko sie przewieźć z gratami. Przeraża mnie myśl spakowania i rozpakowania naszych rzeczy - NIENAWIDZE takiej roboty! Mam nadzieje, że szybko pójdzie. 
Na koniec zarobię na kolejne gratulacje - jestem już Magistrem Biologii! Wcale nie czuję sie jakoś lepiej ;) spokój święty i tyle... Obiecałam, że dam znać co wyszło z moich badań. Drogie Panie! Estradiol (jeden z żeńskich hormonów płciowych) to nasza broń kobieca przeciw wolnym rodnikom! Udowodnione przeze mnie (wyniki porównywalne z innymi badaniami także spoko). 
PS: Obrona to pryszcz przy tym egzaminie, który czeka mnie w najbliższej przyszłości. Ale ja lubię wyzwania!

Witam!

Witam Wszystkich na łamach mojego bloga!
Najmilej witam stale zaglądających :) zawsze można na Was liczyć. Mam tu szczególnie na myśli osoby z blogów, których linki zamieściłam po prawej.
Nie mniej może wpadnie tu Ktoś nowy i jego również witam serdecznie. Tak naprawdę bloguje od 3 lat. Przeniosłam się jedynie z innego serwisu.
Nie będę się rozpisywać, wszystko wyjdzie na jaw w moich postach.
A więc witam!